• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Archiwum 11 listopada 2007


Na Mazury, Mazury, Mazury...

Coraz większą mam ochotę wyjechać. I tą ochotę spełnię, choćby się waliło i paliło, nadchodzi pora na małe hedonistyczne co nieco. Zdarzy się to w piątek. O godzinie wczesnoporannej wsiądę do pociągu. Mniej więcej wiem już gdzie ten pociąg będzie zmierzał, tym razem nie będzie to Toruń. 2 i pół godziny z charakterystycznym stukotem, książką w łapie i jesienią za oknem. Czuję już dreszcz emocji, obym tylko po tym wszystkim nie poczuła skórzanego pasa na moim tyłku. Zasadniczo bedzie to już dzień po wywiadówce, więc do czasu kolejnej będę mogła pomyśleć nad tym jak to wyjaśnić. Jedynie lekcja Łaciny, która mi przepadnie, budzi pewne moje wątpliwości, czy aby jest to odpowiedni dzień na ucieczkę. Z dugiej jednak strony, niespecjalnie jestem przekonana do ucieczek w środku tygodnia, a opcji, że odpuszczę sobie wagary z PKP, wogóle nie biorę pod uwagę. Zobaczę zresztą jak sytuacja przedstawiać się będzie za kilka dni. Póki co na głowie mam sprawdzian z chemii, na który - a jakże by inaczej - nie umiem nic, jednak liczę na to, że uda mi się opanować tą tajemną wiedzę dzisiejszego wieczoru. Powinnam była się za to wziąźć wczoraj, lecz jak pisałam, byłam całkowicie zaaferowana koncertem, który ku chwale Ojczyzny poszedł dobrze, ale po osiedzeniu 6 godzin w spichlerzu nie miałam już siły na naukę. Zdołowała mnie poza tym rzecz inna, chyba jako jedyna siedziałam tam samotnie. Reszta pospraszała swoje połowice, swoich przyjaciół, kolegów, a obok mnie nie było nikogo. Szkoda. Było do bani. Bo nikt po główce nie pogłaskał i nie powiedział, że byłam zjawiskowa. Kurdę, nie po to siedziałam przez 2 godziny w wannie, nie po to wysmarowałam sobie twarz mazią niewiadomego pochodzenia i nie po to od grania zrobiły mi się odciski, by tamtego wieczoru samotnie wyjść niezauważoną. Musiałam to odreagować, pech chciał, że w zasięgu mojego wzroku znalazł się McDonald. Pochłonęłam 3 cheeseburgery, owocojogurt i szejka czekoladowego...małego - jedynie ze względu na to, że skończyły mi się fundusze. W razie przeciwnym bardzo możliwe, że szejk byłby duży i wzięłabym jeszcze happymeal'a...Zamierzony efekt został jednak uzyskany. Skutecznie zagłuszyło to moją samotność. Po skonsumowaniu wszystkich tych łupów więcej uwagi musiałam poświęcić temu, by przypadkiem nie zwrócić treści żołądka, ale mimo to, tamtego wieczoru niestety namacalnie poczułam, że moja słynna samotność nie jest fikcją literacką. Niestety wyjscia nie ma i trzeba z tym jakoś żyć, bo nie zamierzam się cywilizować. 2 czy 3 dni w miesiącu, gdy zdarza mi się pomyśleć, że życie jest bez sensu, mają się nijak, do tych dni 27, gdy cieszę się swoim brakiem jakichkolwiek więzów i zmartwień z nimi związanych. Tylko Alutka, kogo ty chcesz przekonać? Coś Ci nie wyszło...

 

Się masz, witam Cię, piękną sprawę mam. 
Pakuję bety swe i leć ze mną w dal.     
Rzuć kłopotów stos, no nie wykręcaj się,
Całuj wszystko w nos,                   
Osobowym drugą klasą przejedziemy się.  

Na Mazury, Mazury, Mazury,              
Wypływamy tą łajbą z tektury,           
Na Mazury, gdzie wiatr zimny wieje,     
Gdzie są ryby i grzyby, i knieje.       
Tam gdzie fale nas bujają,              
Gdzie się ludzie opalają,               
Wschody słońca piękne są                
I komary w dupę tną,                    
Gdzie przy ogniu gra muzyka             
I gorzała w gardle znika.               
Pan leśniczy nie wiadomo skąd           
Woła do nas "poszli won!"               

Uszczelniłem dno, lekko chodzi miecz,
Zęzy smrodów sto przewietrzyłem precz,
Ster nie spada już i grot luzuje się
Więc się ze mną rusz,
Już nie będzie tak jak wtedy, nie denerwuj się.

Na Mazury, Mazury...

Skrzynkę piwa mam, ty otwieracz weź,
Napić Ci się dam tylko mi ją nieś.
Coś rozdziawił dziób i masz głupi wzrok,
No nie stój jak ten słup
Z Węgorzewa na Ruciane wykonamy skok.

Na Mazury, Mazury...                

 

Pan Władca uda, że nie czytał pierwszej części mojego wpisu...

11 listopada 2007   Komentarze (2)

h

No, to gdy już się powymądrzałam, mogę zdać relację z wczorajszego koncertu. Było do bani. Bo nikt po główce nie pogłaskał i nie powiedział, że byłam zjawiskowa. Kurdę, nie po to siedziałam przez 2 godziny w wannie, nie po to wysmarowałam sobie twarz mazią niewiadomego pochodzenia i nie po to od grania zrobiły mi się odciski, by tamtego wieczoru samotnie wyjść niezauważoną. Musiałam to odreagować, pech chciał, że w zasięgu mojego wzroku znalazł się McDonald. Pochłonęłam 3 cheeseburgery, owocojogurt i szejka czekoladowego...małego, jedynie ze względu na to, że skończyły mi się fundusze. W razie przeciwnym bardzo możliwe, że wzięłabym jeszcze happymeal'a...To było dość przykre siedzieć tam od 13 do 19 samotnie, patrzeć, że wszyscy kogoś pozapraszali, a ja jedyna obok siebie nie mam nikogo. To było przykre, ale od czego jest McDonald. Po skonsumowaniu wszystkich tych łupów więcej uwagi musiałam poświęcić temu, by przypadkiem nie zwrócić treści żołądka niż na swojej samotności, ale mimo to, tamtego wieczoru niestety namacalnie poczułam, że nie jest fikcją. Jednak kogo to obchodzi? Od dłuższego juz czasu wypruwam się tutaj przed wami, publicznie użalam nad tym, jaka jestem samotna i nikt, dokaładnie nikt nie pomyśli by poszukać mi męża.
11 listopada 2007   Dodaj komentarz

Komentarz odnośnie komentarza...

Taaak, to teraz Pani Redaktor odpowie na komentarz. Zawsze lubi ten moment. I jest to główny dowód na to, że wpisy czytelników nie są jej obojętne. W przeciwnym razie machnęłaby ręką, powiedziała "niech sobie idioci komentują, ja mam to gdzieś", ale tak oczywiście nie jest. I nie jest tak, że gdy kobieta do mnie mówi, ja się odwracam i zaczynam robić cos innego. Słucham, obserwuję, wyciągam wnioski, lecz może rodzaj żeński jest dla mnie bardziej przewidywalny, dlatego mnie nuży, dlatego wzbudza moją niechęć. Rodzaj żeński, w kazdej postaci, stanowi również moją konkurencję, którą odczuwam świadomie lub nie. Moje zachowanie względem kobiet to najprymitywniejszy przejaw kompleksów. Tyle w tym temacie, dlatego drogie panie trzeba przyjąć do wiadomości, że Alutka to postać karykaturalna o poglądach wziętych z odległego kosmosu (slangowo "wyjeb***** w kosmos"). Komentować i komentować i komentować i wytykać , wytykać, wytykać. Bo nie wiem, czy państwo zauważyli, ale istnieje takie przeświadczenie, że jeśli ktoś kogoś upomina, karci, karze, to później może mieć poczucie winy, a w sytuacji odwrotnej, gdy z kolei głaszcze się po główce, wynagradza, chwali, wszyscy mają poczucie, że jest cacy. A to wcale tak nie jest, odpowiedzialność za chwalenie powinna być duzo większa od tej za karcenie. Dobrym słowem rozbudza się bowiem nadzieję, czasami całkowicie zbędną, czasami przypadkiem, ale ona jest już obudzona, ona egzystuje i nakazuje nam działać. Przychodzi jednak chwila prawdy, gdy ktoś jednym słowem wszystko to miażdży i nie robi tego zawiścią, lecz czyni to najzwyklejszą prawdą. Inna sprawa, że różni ludzie, różnie reagują na wytykanie i chwalenie. Mnie to psuje, rozleniwia, ja potrzebuję ciągłego czepiania się, bo to wskazuje mi te elementy, które powinnam w sobie, swoim stylu zmienić. Oczywiście, prawdę można przekazać na tysiąc sposobów. Niektórzy szczególnie upodobali sobie sposób chamski i jest to jedyny sposób przekazywania, który spotyka się z moją dezaprobata, który z czystym sumieniem ignoruję. O matko, ale Alutka nam ton przybrała:P Lubi nam Alutka mędrkować, oj lubi i to również należy traktować z przymrużeniem oka, a najlepiej oczu dwóch (obu?). 16 minut - nowy rekord.

11 listopada 2007   Dodaj komentarz
Pewna_dziewczynka | Blogi