• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Pewna dziewczynka bez brwi

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2015
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2010
  • Grudzień 2009
  • Wrzesień 2008
  • Sierpień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Kwiecień 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006

Najnowsze wpisy, strona 2


< 1 2 3 4 5 ... 17 18 >

Żarta żartami.

Wszyscy robio ze mnie potwora. A ja bym chciała by kiedyś ktoś poznał się na moich żartach. Bo taki ze mnie żartowniś. Że jak drapię i obrażam, to wołam o pomoc. Nie widzieliście tego na filmach?

 

 

Widzieliście, ale komu by się chciało mnie nianczyć. Racja.

 

Alicjoooooo, przed tobą niesamowicie trudna rzecz do zrozumienia: nie jesteś centrum wszcheświata, skończ z tym alicjocentryzmem, bo inaczej świat skończy z tobą.

28 października 2011   Dodaj komentarz

Pozdrawiam Cię i całuję

Podoba mi się refren tej piosenki. Reszta niekoniecznie, tekst mnie przykładowo nie urzeka, jest za mało wydumany jak na moje standardy. Ale refren! Refren jest więcej niż dobrze wykonany, jest więcej niż autentyczny. Oddaje mój stan. Stan nieuzasadnionej euforii i aprobaty. Jest to jeden z najbardziej przerażających stanów jakich zwykłam doświadczać.

 

To była wyjątkowo krótka żałoba, 2 dni to nadspodziewanie dobry wynik jeśli zestawić to z ilością czasu jaki straciłam na rozpamiętywanie Grzegorza. Nie piszę tego z goryczą. Wydaje mi się, że w końcu zrozumiałam jedną banalną rzecz, która jest nie do przecenienia. Mianowicie to, że ludzie nie są mi podlegli. Nie mogę ich obwiniać o to, że działają niezgodnie z moją wolą. Powinnam być natomiast szalenie wdzięczna za to, że czasami bywają z nią kompatybilni.


Tak więc, dzięki!

 

M., mam teraz łzy w oczach, bo jestem wzruszona tym, że na ten krótki czas zechciałeś chcieć tego samego co ja. To było piękne, że nasze wole spotkały się w czasoprzestrzeni w jednym miejscu.

 

(Zdezorientowani czytelnicy nabierają w tym momencie przekonania, że wpis ten czynię wydostawszy się z kaftana bezpieczeństwa)

 

Jednak to ostatni raz, gdy wspominam o Tobie. Kolejne wpisy, byłyby jedynie nadinterpretacją - najpoważniejszą ze zbrodni refleksji. (co?!)

25 października 2011   Dodaj komentarz

nnnn

Zabawnie to by było, gdyby okazało się, że M. wygooglał mój nr gg i wpadł na tego bloga, a odkrycie to i lektura wszystkich tych notek o moim emocjonalnym rozchwianiu były bezpośrednią przyczyną dzisiejszej jego wiadomości. Oczywiście jest to mało prawdopodobne jak reszta teorii, które wymyślam sobie właśnie nie mogąc się pogodzić z tym, że zwyczajnie nie jestem na tyle wyjątkowa, by chcieć być ze mną "na poważnie".

Jeśli jednak czytasz to M., musisz wiedzieć, że pomimo tego, że wszędzie staram się tutaj pozować na taką chłodną kurewkę, co to w pogardzie ma wszelkie więzi i wyżej stawia zaspokojenie chuci nad porozumienie dusz (rany, jak to brzmi...), to jest to tylko i wyłącznie kamuflaż, stworzony w celu zamaskowania tych moich rozległych pokładów naiwności, z których ludzie okrutnie szydzą. Tak naprawdę od początku traktowałam tą "wakacyjną przygodę" jako stan pośredni, byłam pewna, że Cię do siebie przekonam i zostaniemy razem na dłużej (a jeśli mam być szczera - na zawsze). Jednocześnie jednak starałam się nie pokazywać mojego zaangażowania, bojąc się, że uciekniesz. Podobnie drżałam, gdy przychodziło mi rozmawiać z Tobą przez gadu. Wiedziałam, że nie mam dystansu podczas, gdy pod dostatkiem mam desperacji. Bałam się mówić o sobie, o moim patologiczym lenistwie, braku ambicji i zainteresowań. Nie chciałam marudzić. Dlatego też unikałam tych rozmów, może przez to odniosłeś wrażenie, że nie interesujesz mnie jako człowiek? Może wydaje Ci się, że poleciałabym za każdym byle tylko był odpowiednio owłosiony... Jeśli to właśnie stało za Twoimi słowami, to bardzo Cię proszę, porozmawiajmy. Jesteś dla mnie kimś ważnym i chciałabym móc Cię poznać lepiej. Jeśli jednak skorzystałeś jedynie z oferty "wakacyjnej przygody" i naprawdę nie widzisz sensu kontynuowania tej imprezy, to nic strasznego. Znam zasady. Cieszę się, że mogłam Cię poznać, to były najlepsze wakacje w moim życiu. Jednocześnie przepraszam, że musiałeś to czytać.

25 października 2011   Dodaj komentarz

Sytuacja jest rozłożona.

Tak, napisał to. "Wybacz szukam czegoś poważniejszego, oboje przecież traktowaliśmy to w kategorii <<wakacyjnej przygody>>" Skonkretyzował "na odległość nie ma sensu". BOŻĘ! BOŻĘ! Jaki to piękny poranek na cierpienie!

 

Dlaczego oni zawsze kłamią, dlaczego mówią, że jeszcze się spotkamy podczas, gdy sami już wiedzą, że spierdolą ile sił w nogach, gdy tylko wyjdą za próg? Dlaczego mają mniej odwagi ode mnie? Ja niedojrzała! Ja niedojrzała, dziecinna!

 

Dziwne, że ze wszystkich smętnych piosenek, w których zwykłam się kochać, to właśnie - niekonieczne smętne - dźwięki szopenowskiego nokturnu rozbrzmiały mi w głowie.

 

 

Czy to już? Czy to ten moment, w którym mogę zgolić się na łyso i zostać lesbijką?


***

TU BYŁ ŻAŁOSNY SKOWYT

24 października 2011   Dodaj komentarz

Już nigdy nie będę jeść czekolady

Sytuacja jest złożona. Przeziębiłam się i leżę otoczona zasmarkanymi chusteczkami. Czas umilam sobie przesiadując na komputerze i śledząc losy innych ludzi. To jednak nie ma nic wspólnego ze złożonością sytuacji. To jedynie moja każdonotkowa próba wzbudzenia w was już na wstępie uczucia litości. Sytuacja jest złożona, ponieważ zaczęłam mejlować z Alą od Krymu, dzięki czemu dowiedziałam się, że razem z Radkiem i M. prowadzą ożywione kontakty towarzyskie i spotykają się niemal każdego weekendu. Brzmi jakbym znowu miała powód do czucia się wykluczoną, ale - niestety - muszę odmówić sobie tej cierpiętniczej przyjemności, bo to ja zwlekałam z odpowiedzią na pierwszą wiadomość od Ali (sprzed miesiąca), która kto wie, może mogłaby poprzedzać zaproszenia. Co nie zmienia jednak faktu, że czuję ukłucie zawodu na myśl, że o swoim weekendowym życiu M. nie wspomniał nawet jednym zająknięciem. Być może nie zdążył, gdyż nasza ostatnia od miesiąca rozmowa przez gg, trwała jakie 30 minut. Nie będę tutaj miotać piorunami, to co nas łączyło, jak wiadomo, nie miało charakteru związku i ja też nie zwierzałam mu się przecież, że co dzień siedzę przyklejona do ekranu czekając na wiadomość od niego. Abstrahując jednak od mojej desperacji i wracając do złożoności sytuacji, to Ala napisała mi właśnie, że nakręcają kolejne spotkanie, tym razem - uwaga - u M. i zapytała się czy wpadnę. I to własnie w tym miejscu pojawia się problem. Muszę to jakoś uzgodnić z M., gdyż nieświadoma naszej zażyłości Ala, mogła nie uwzględnić tego, że być może M. czułby sie niezręcznie ponownie mnie goszcząc u siebie i udając, że widzimy się pierwszy raz od momentu, gdy w Przemyślu rzekomo sie rozstaliśmy (a ja wcale nie pojechałam z nim do Wrocławia, a on wcale nie był w Olsztynie ani w Toruniu). Przy czym on nie mógłby też tego jasno dać jej do zrozumienia, co w rezultacie mogłoby doprowadzić do zupełnej kaszany zwanej naszym spotkaniem. Problem, w tym, że ja już poprzysięgłam sobie, że nigdy, ale to nigdy nie odezwe się doń pierwsza :/ Ale to przyrzeczenia z kategorii:"juz nigdy nie będę jeść czekolady"...

 

Niżej mój nowy obiekt westchnień, dla którego bez grymasu jem kaszę z pomidorami śniąc, że kiedyś mnie bedzie nań stać.

 

Jak słusznie zauważyliście, jest to plecak przeznaczony na wyprawy autostopowe i nie tylko. Trudno zrozumieć moją chęć posiadania go, skoro miniona wyprawa na Krym była pewnie ostatnią w moim życiu a jego resztę i tak spędzę użalając się nad sobą (ewentualnie nagrywając się na kamerce i oglądając to z autentycznym zainteresowaniem - polecam), w związku z tym będzie to wydatek lekkomyślny i zdecydowanie niepotrzebny.

 

Gdyby jednak udało mi się do sylwestra opanować ten ogół zjawisk zwany moimi nastrojami, to kto wie czy nie spędzę go w gronie innych autostopowiczów, gdzieś poza granicami PL. Ależ to by było pieniężne!

 

Ależ ta piosenka ma klimat.

23 października 2011   Dodaj komentarz

Dzieci lubią misie.

Czy wy wiecie, że już nawet desperaci z czatów mnie unikają? Siedziałam tam przez ostatnie kilka dni próbując coś wyhaczyć, upić i wykorzystać, ale nie dość, że rynek - jak wiadomo - dość biedny i monotonny, to jeszcze owe "wyhaczanie" w sensie nakłanianie do spotkania średnio na jednego osobnika trwało kilka godzin i kończyło się gdzieś w okolicach 2:00 w nocy, nie było więc już mowy o spotykaniu się. Tak się szanują. Tacy przyzwoici, że jak im na wstępie napiszesz: "pokaż fotkę", to mi mówią, że jestem pusta. Pusta jak kapusta, proszę państwa, ale jak przez 2 godziny się przy kimś produkuję, a później w załączniku mejla wita mnie tępy wizerunek Pszemka czy innego Arka z pianknymi wytatulowanymi płomieniami na lewym przedramieniu, to mnie to denerwuje, proszę państwa. Nie zważąjąc jednak na te niedogodności, dwie znajomości miały już dojść do skutku, miejsce i czas byly uzgodnione, ale - kto uwierzy - pierwszemu popsuł się samochód i nie dojechał nawet na miejsce, więc po 15 minutach bezczynnego czekania pod Radiem Maryja musiałam wracać do domu z pustymi rękoma, zaś w przypadku drugim, na 4 godziny przed spotkaniem, okazało się, że "coś wypadło", więc także i tym razem musiałam obejść się smakiem. Nie wiem, czy to jakiś spisek przeciwko mojej osobie, jakaś troska siły wyższej, ale nie zgadzam się na to. Ja przecież chcę mieć swojego misia, przy którym będę zasypiać. Miś nie musi nic mówić, nie musi być nawet każdej nocy ten sam, jest to wręcz wysoce niewskazane. Po prostu żeby był ciepły i przyjemny w dotyku, żeby był wyłącznie misiem i nie starał się być niczym więcej. Bo jakoś wam misiom to kurwa nie wychodzi.

21 października 2011   Komentarze (2)

Oddalenie

Wszystko się posypało. Piszę to w nadziei, że może okaże się to czarodziejskim zaklęciem, które odmieni złą rzeczywistość. Mniej mam tu na myśli sparwę M., bo to akurat było jasne od początku. Nie jestem już tą Alą, którą poznał w wakacje. Jesienno-zimowej Ali natomiast nie da się lubić. Ja sama nie mam w tym czasie zresztą głowy do zabiegania o czyjekolwiek względy, bo jestem zbyt zajęta wchodzeniem wgłąb siebie i cierpieniem. Mówiąc, że jest gorzej niż było, mam na myśli moje poczucie wyobcowania, które teraz dotkliwiej niż zwykle daje mi o sobie znać. Gdy stoję przed salą czekając na zajęcia i nikt nie mówi mi "cześć", lecz w milczeniu przechodzi do reszty ludzi z grupy, a ja siedzę z nosem w komórce, gdy na wykładach, obok mnie jako jedynej są wolne miejsca, gdy nie mam od kogo wziąć notatek. Oczywiście jedyną winną jestem tu ja. Nie staram się zmienić tego stanu. Nie mówię nikomu cześć, nie dosiadam się do nikogo, nie zagaduję. Wiem, że potrafiłabym, jestem do tego zdolna, nie jestem przesadnie upośledzona umysłowo, ale jakiś dziwny strach sprawia, że jest to ponad moje siły. Nie wiem co mi to da, że napiszę o tym noteczkę na moim zdezelowanym blogu. Może chwilową ulgę.

 

P - O - M - O - C - Y - !

18 października 2011   Komentarze (6)

kjskjhfsfsbcsfde

Sapere aude, Alutko?

No comprendo. Loca, loca, loca...

16 października 2011   Dodaj komentarz

:)

Dzię-ku-ję :)

 

za złudzenie, że to może trwać dłużej.

12 października 2011   Dodaj komentarz

....

Błagam, nie rób mi tego, nie pozbieram się po tym.

12 października 2011   Dodaj komentarz

Hoooooooooooo z twarzą Marylin Monroe!

Zobacz co się stało. Chodź, zobacz co mi zrobiłeś. Łamię wszystkie moje zasady. Odzywam się pierwsza, nie doszukuję się w niczym drugiego dna, staram się trzymać moje emocje na wodzy i nie ryczeć, że kolejny dzień nie piszesz, że już koniec i w ogóle. A Ty rzeczywiście nie piszesz. A ja tak bardzo nie mogę pogodzić się z tym, że nie dałeś mi szansy pożegnać się z Tobą. Przecież nie rzucałabym kamieniami, jedynie dłużej bym Cię przytuliła, jeno pocałowała mocniej, ale nie dałeś mi szansy, więc teraz siedzę i słucham Myslovitz (tak, Myslovitz!) i płaczę, bo wypiłam litrową butelkę energetyka i źle to wpłynęło na moje nerwy.

 

Tyryryry, w sumie nie czuj się taki wyróżniony, jutro mam egzamin warunkowy z prawoznawstwa, więc tradycyjnie próbuję odwrócić moją uwagę od rzeczy istotnych. Aczkolwiek nie zawadzi, gdy napiszesz. Inaczej zrobię to ja.

10 października 2011   Dodaj komentarz

Demokracja roku 2011

Powiem wam, że dopiero teraz zajarzyłam, jak bajeczny numer wywinął ogół zjawisk zwanych PO. Cała historia z powstaniem Ruchu Palikota to po prostu majstersztyk. Na początku patrzyłam na to ze zdziwieniem i pobłażaniem. Wydawało mi się, że RP jest równie nieznaczacym bytem politycznym co PJN czy KNP (niestety) i w końcu szczęśliwie zniknie ze sceny politycznej. Jednak powstanie RP, to nie była, jak przypuszczałam fanaberia czy też wynik konfliktu Palikota ze środowiskiem PO, o odejściu Palikota zadecydowała tylko i wyłącznie chłodna kalkulacja i to nie tylko z jego strony, lecz przede wszystkim ze strony PO. Palikot jako członek PO zdawał się być zgniłym jajem, bardziej szkodził niż pomagał, nie do końca pasował do eleganckiego półinetligenckiego elektoratu PO, choć nikt go usunąć nie chciał, bo był "swój". Jednakże ktoś wpadł na genialny pomysł uczynienia z Palikota buntownika, który pozornie odseparowawszy się od Platformy zagwarantuje partii Tuska głosy tej właśnie części wyborców, o których najusilniej zabiegali liderzy sondaży, grupy niezdecydowanych i zniechęconych. Nikogo nie powinno dziwić, że to właśnie RP, w żaden sposób nie różniące się od PO (prócz osoby lidera, który różni się jedynie tym od Tuska, że lubi wymachiwać gumowymi penisami) będzie częścią koalicji rządzącej i zagwarantuje Platformie piękne 246 głosów w Sejmie (62 w Senacie) a tym samym niepodzielną władzę ustawodawczą na okres najbliższych 4 lat. Niepodzielną w pełnym znaczeniu tego słowa. Absolutną dowolność w stanowieniu prawa, bo któż miałby wetować ustawy?

10 października 2011   Dodaj komentarz

Maska

Jak to zwykłam robić w momentach kiedy ważą się moje losy (11.10 warunek z prawoznawstwa), koncentruję moją uwagę na rzeczach z dupy wziętych. Dzisiaj wpadłam na nowy pomysł, którego myślą przewodnią jest maska. W związku z tym miast uczyć się o koncepcji norm sprzężonych, szukam piosenek, w których występuje motyw maski. Wszak to właśnie motyw maski jest jednym z czołowych toposów, na które zwykły się powoływać niedorozwinięte emocjonalnie i społecznie Alutki.

 

Poniżej wklejam co znajduję na bieżąco:

09 października 2011   Dodaj komentarz

Parakalo

Jest okej, wiesz rano wstaję bez problemów, potrafię się ubrać i jak normalny człowiek udać się na zajęcia, jeśli spoglądam na komórkę to już bez emocji i jedynie celem sprawdzenia godziny, bynajmniej nie odliczam w ten sposób minut, które upłynęły odkąd ostatni raz do mnie napisałeś. Że jesteś na zlocie, że ciężko będzie wrócić po weekendzie do pracy, że mnie całujesz.

 

To w końcu nie było nic wielkiego jeden wyjazd, trzy spotkania: Wrocław - Olsztyn - Toruń. Nie zdążyłam Cię przecież poznać bardziej niż powierzchownie, rozmowy na gg niezbyt nam się kleiły, a już w Toruniu szczególnie dobitnie dalo się odczuć, że bez alkoholu "ten tramwaj dalej nie pojedzie". Spodziewałam się tego i kto wie, może w ten sposób ja sama determinowałam następujący przebieg wydarzeń. Myślę zresztą, że czułeś podobnie. Być może podobnie jak ja chciałeś, miałeś nadzieję, że będzie jak w wakacje, ale jednocześnie byłeś świadomy tego, że oboje jesteśmy już nieco inni, skryci, niepewni, niewiele bardziej bliscy sobie od przypadkowych przechodniów, jesienni.

 

Nie widzę powodu do manifestowania rozpaczy, jakichś teatralnych omdleń czy gróźb, ton początku notki uznaję za przesadzony. Tylko czasem, gdy napiję się kawy, a nie daj Boże jest wieczór, a już Boże uchowaj, gdy jednocześnie Maryla mi śpiewa "za jakis czas, gdy któreś z nas odejdzie, odfrunie, odpłynie", to łzy czyste, rzęsiste spływają po mych wydatnych polikach, bo nie spodziwałam się, że stanie się to tak szybko i tak kategorycznie. Dla pożygu dodam, że jestem Ci wdzięczna za wszystko, to były najlepsze wakacje w moim dotychczasowym życiu.

 

Oczywiście wiem, że za kilka dni się do mnie odezwiesz i w przeciągu maksymalnie 2 tygodni się spotkamy, ale ostatnio jakoś brak mi melodramatów i powodu do obnoszenia się nieszczęściem, więc musisz to zrozumieć.

 

DLACZEGO, DZIEWCZYNKO, PISZESZ W TONIE LICEALISTKI Z AMBICJAMI LITERACKIMI. NIKE JUŻ PRZYZNANA. REGRES TWOJEJ OSOBOWOŚCI ZACZYNA POSTĘPOWAĆ W GALOPUJĄCYM TEMPIE. CO MOŻE NAWET DZIWIĆ, W KOŃCU JUŻ OD JAKIEGOŚ MIESIĄCA NIE CZYTASZ PUDELKA I CAŁKIEM SKUTECZNIE STARASZ SIĘ NIE BYWAĆ NA FACEBOOKU. Do spania. na 8 masz Gramatykę opisową języka rosyjskiego, a za 5 dni egzamin warunkowy z prawoznawstwa. Na co mi była ta kawa. Wszystskie paznokycie sobje obygryzłam.

 

SAMOTNOŚĆ i GODZINNE KOLEJKI DO DZIEKANATU.

05 października 2011   Dodaj komentarz

Jesień.

Patrz pan, nie uciekniesz przed jesienią nawet w słonecznej Grecji. I tak cię dopadnie, i tak uświadomi ci, że ostatnie kilka miesięcy było festiwalem bezwstydu i żałosności. Tej nocy umrę na brak odezwu od M. Wszyscy wiemy, że tak się to musiało skończyć.

04 października 2011   Dodaj komentarz

Przepraszam, co tu się dzieje?

Ludzie, ludzie! ! ! LUDZIE! LUDZIE ! Ja żyję w jakimś pieprzonym Truman Show! Zdałam powszechną. Proszę mi wierzyć, mam kwadratowy łeb. Największego mindfuck'a w życiu. To dość demoralizujące zresztą. Wy powiecie, że jestem histeryczką, ja wam powiem, że... Nie! Ja po prostu jestem Alicją z Krainy Czarów! Jestem szczęściarą! Moje życie to bajka. Kocham moje życie! Kocham! Warto żyć.

18 września 2011   Dodaj komentarz

Krajobraz po bitwie.

- Jedno proste pytanie: czy chcesz?

- Chcę.

- Więc zrób to.

 

To zawsze jest kwestia "chcenia" albo "niechcenia", wszystko w systemie zero-jedynkowym. Tu nie ma żadnej filozofii, żadnych innych czynników. Chcę, więc za każdym razem podejmuję decyzję zbliżającą mnie do celu lub podejmuję decyzję od celu mnie oddalającą, więc nie chcę. W każdej sytuacji, bez wyjątku, a już w szczególności w tych z pozoru najmniej istotnych, które jak sie okazuje przeważają i ostatecznie decydują o zwycięstwie lub przegranej. Ja chcę. Do tej pory nie chciałam, teraz chcę.

 

15 września 2011   Dodaj komentarz

Easy come, easy go...

Ostatnia prosta, M. To już tylko tydzień. Mam nadzieję, że nadal tego chcesz. Ja chcę.

 

Ale nie czuj się zobowiązany.

10 września 2011   Dodaj komentarz

Nie tak łatwo jest zostać składaczem długopisów......

Nikt mi nie wmówi, że Bóg nie istnieje. Zdałam logikę. To naprawdę niewiarygodne. Wcale nie należę do ludzi, którzy histeryzują, to jest obiektywnie stwierdzony cud. Widmo wyrzucenia ze studiów odsunęło się w cień*, jeszcze wiele razy będzie się pojawiać, z pewnością, ale obecnie znów mogę powrócić do mojego beztroskiego żywota. No, niech będzie semi-beztroskiego - przez najbliższe 10 dni ryję powszechną, lecz już przez kolejnych 5 mam w planach zginąć dla świata w miłosnym uścisku M. Być może mi się to nie uda, M. jest właśnie na Bałkanach i nieco zerwał nam się kontakt, ale to tylko moje domysły. Nawet jeśli, nie mogę i nie będę narzekać. Sama świadomość tego, że udało mi się zdobyć takiego mężczyznę, jest dla mnie niewyczerpanym źródłem samozadowolenia. To jednak jednorazowy epizod, nie, nie zamierzam być kobietą wyzwoloną.

 

*gdybym nie zdała logiki, byłby to już drugi przedmiot (po prawoznawstwie), z którego musiałabym się ubiegać o warunek. Wynika z tego, że gdybym nie zdała powszechnej (co było i jest dużo bardziej prawdopodobne niż oblanie logiki), musiałabym się w sumie ubiegać o 3 warunki. Istotne jest jednak to, że dziekan WPiA nie przewiduje 3 warunku, a zatem byłoby to równoznaczne z pożegnaniem się ze studiowaniem na kierunku prawo.

 

02 września 2011   Komentarze (1)

tytuł

Dzisiaj zakończyła się moja kariera prawnicza.

30 sierpnia 2011   Komentarze (1)
< 1 2 3 4 5 ... 17 18 >
Pewna_dziewczynka | Blogi